Zaczęło od pomysłu na rejs, rozmów z nowymi ludźmi, założenia nowej strony. Nowi ludzie, nowy pomysł na rejs, nowa strona, słowo „nowe” skutkowało tym że wyszukanie nas w Googlach było praktycznie niewykonalne.
Jak jest teraz? Powiem szczerze że przekroczyło to moje oczekiwania. Pozycjonowanie stron owiane jest na forach internetowych tajemniczą aurą, mało się można dowiedzieć, a już na pewno nie można liczyć na przychylną i bezinteresowną pomoc. Na początku liczyłem na wynik gdzieś na pierwszej lub drugiej stronie na frazy „rejs rzeszowiakiem na grenlandię”, „grenlandia 2012 rejs” itp. Nie przypuszczałem że na samo słowo „grenlandia” google ustawią tą stronę na czwartej pozycji (!!!), nawet przed linkiem do map Googlowych. Nie przypuszczałem, ale liczyłem po cichu na dobry wynik, bo spędziłem nad takim wynikiem sporo czasu. Jak widać opłaciło się.
Jako anegdotkę, a propos, przytoczę spotkanie w Longyearbyen na Spitsbergenie w zeszłym roku. Przyszli do nas, na jacht, ludzie organizujący od roku czy dwóch pieszą wyprawę po Spitsbergenie. Jednym z tematów które poruszyli w rozmowie była ich strona i pozycja wyszukiwania w Google. Bardzo narzekali na kogoś kto „wyskoczył” na pół roku przed ich wyprawą na pierwsze pozycje po wpisaniu słowa „Spitsbergen” w Googlach. Na początku nic nie komentowałem, ale po bliższym zapoznaniu się „przyznałem się” że to moja strona a Oni siedzą na jachcie o którym czytali na stronie „konkurencji”. W efekcie było sporo śmiechu, a dla mnie w bonusie sporo satysfakcji poza samym rejsem. Mam nadzieję że z rejsem na Grenlandię pójdzie równie dobrze jak ze stroną, i powtórzy się sytuacja w przed roku, zwłaszcza że w 2012 jest kilka polskich jachtów na Islandii i Grenlandii.
Wszystkim życzę pomyślnych wiatrów i pełnych zbiorników paliwa.
Olek Kwaśniewski.